Będąc w Tuluzie w delegacji w weekend 14.01.2012 postanowiliśmy zrobić sobie gdzieś wycieczkę. Po podpytaniu Francuzów dowiedzieliśmy sie o jednym ciekawym miejscu - konionie Gorges du Tarn.
Tarn to nazwa rzeki, natomiast gorges z francuskiego oznacza gardło. Łatwo wywnioskować co oznacza pełna nazwa tego miejsca.
Po 3h drogi samochodem dotarlismy na miejsce. Rzeczywiście godne uwagi. Wijąc się wąskimi górskimi serpentynami co jakiś czas robiliśmy przystanek, żeby popatrzec na widoki. Otaczał nas niezmącony spokój, natura, skały. W dali w dole w kanione można było słyszec słaby plusk strumienia. Zimowa pora sprawiła, że praktycznie nie było tam żywej duszy. Od czasu do czasu przewinął się jakiś samochód czy grupka wędrowców, a może lokalsów.
Trase na miejsce zacząłem niestety nagrywać gdzieś od połowy drogi, ale widać dokąd dotarliśmy.
Zrobiłem też pare fotek i filmów z wycieczki. Wszystko w poniższych linkach.
Trasa
Filmy
Foty
Kolejnym godnym uwagi miejscem jest ponoć Ardèche, cel podróży na następny raz ;)
czwartek, 26 stycznia 2012
wtorek, 24 stycznia 2012
Samsung Galaxy S + Android 4.0
Wczoraj pierwszy raz pokusilem sie o zrootowanie telefonu z checia zainstalowania najnowszego jadra od Cyanogen z Androidem 4.0. Docelowo chcialem wyprobowac nowe mozliwosci dostarczone od wersji 3.x - wsparcie dla hostingu USB. Mając takie cos moznaby np podlaczyc do telefonu przez USB dysk zewnetrzny, myszke, klawiature itp. Biorac pod uwage ze Samsung Galaxy S ma procesor 1GHz i 512MB RAM moznaby go wykorzystac spokojnie jako maly komputer.
Majac fabryczny telefonik z Androidem 2.3.6 przystapiłem do rootingu zgodnie z instrukcja.
Zaczalem na Ubuntu wykonujac poszczegolne kroki:
1. Sciagnalem obraz kernela z podanego na stronie miejsca.
2. Zainstalowalem Heimdall
3. Zrestartowalem telefon i przy starcie przytrzymując jednoczesnie przyciski Home i volume DOWN uruchomiłem 'download mode'.
4. Podłączyłem telefon kablem USb do komputera (wazne zeby uprzednio przed restartem wlaczyc tryb debugowania: Settings > Applications > Development)
5. Wypakowałem sciagnietego zipa az do zImage a nastepnie odpalilem komende:
heimdall flash --kernel zImage
Wszystko przebieglo pomyslni, jądro zainstalowało się a telefon zrestartował, uruchomił, tyle tylko, że chwile po wstaniu serwisów (wifi, GSM) zrestartował znowu, i tak bez przerwy: boot, uruchomienie serwisów, shutdown, ...
Nieciekawa perspektywa, szczegolnie ze było to jakoś po 2:00 w nocy. Probowalem przeinstalowywac inne kernele dostepne w sieci zgodnie z radami na blogach ale bez skutku. No trudno, zostawiłem go w trybie 'flight mode' do rana (o zdiwo tylko w takim trybie sie nie restartował). Jedyny plus byl taki ze teraz system byl zrootowany. W aplikacjach mialem kilka nowych narzedzi jak: Superuser i ClockworkMod Recovery
Rano z pomocą kolegi przystapiliśmy do akcji ratunkowej opisanej tutaj.
1. Sciagnałem wszystkie 4 zipy i umiescilem na wewnetrznej karcie SD w telefonie
ROM: BUILD 14: MultiUpload
Google Apps: v7.1: MultiUpload
Face Unlock: v6: MultiUpload
Google Apps Fixer: Multiupload
2. Zrestartowalem telefon i uruchomilem w trybie recovery (POWER + volume UP + HOME)
3. Z menu wybralem kolejno (przed tymi operacjami dobrze zrobic backup, inaczej wszystkie dane z telefonu zostana usuniete):
(dla jasności: nawigujemy przyciskami głośności a wybieramy przyciskiem POWER)
Nawigowalem do miejsca w telefonie gdzie zapisałem wczesniej zipy i wybrałem zip z buildem (...BUILD14..)
4. Zrestartowałem telefon.
Po restarcie pojawiło sie logo Cyanogen. Myślę sobie 'OK udalo sie, jest dobrze'. Przedwczesna to jednak byla radość bo telefon rebootował za każdym razem gdy pokazało się to logo i tak bez końca.
Dobra, czytam fora.. czytam.. gdzieś doczytałem, że jest jakis błąd z WIPE i że za pierwszym razem nie działa, że trzeba to zrobić dwa razy.
Druga próba:
1. Zrestartowalem telefon i uruchomilem w trybie recovery (POWER + volume UP + HOME)
3. Z menu wybralem kolejno:
Jeszcze raz, dla pewności:
4. Jeszcze raz instalacja kernela (Build14)
5. Restart
Tym razem poszło dalej, pokazał się kolorowy splash screen i ... yuppie!! odpalił się pulpit, serwisy i.. żadnego restartu !!
OK, działa!! Radość była wielka, potęgowana przez nowy wygląd Androida 4.0 i o wiele szybsze działanie w porównaniu z wersją 2.3.6 zainstalowaną fabrycznie.
Pozostało jeszcze doinstalować 3 pozostałe zipy ta samą metodą jaką instalowałem kernel, ale tym razem już bez WIPE.
Wszystko śmiga jak marzenie, kalendarz i lista kontaktów zsynchronizowała sie z Google, ulubiony EveryTrail równiez zainstalował pomyślnie z Android Market. Do tej pory wszystko wygląda OK :)
Majac fabryczny telefonik z Androidem 2.3.6 przystapiłem do rootingu zgodnie z instrukcja.
Zaczalem na Ubuntu wykonujac poszczegolne kroki:
1. Sciagnalem obraz kernela z podanego na stronie miejsca.
2. Zainstalowalem Heimdall
3. Zrestartowalem telefon i przy starcie przytrzymując jednoczesnie przyciski Home i volume DOWN uruchomiłem 'download mode'.
4. Podłączyłem telefon kablem USb do komputera (wazne zeby uprzednio przed restartem wlaczyc tryb debugowania: Settings > Applications > Development)
5. Wypakowałem sciagnietego zipa az do zImage a nastepnie odpalilem komende:
heimdall flash --kernel zImage
Wszystko przebieglo pomyslni, jądro zainstalowało się a telefon zrestartował, uruchomił, tyle tylko, że chwile po wstaniu serwisów (wifi, GSM) zrestartował znowu, i tak bez przerwy: boot, uruchomienie serwisów, shutdown, ...
Nieciekawa perspektywa, szczegolnie ze było to jakoś po 2:00 w nocy. Probowalem przeinstalowywac inne kernele dostepne w sieci zgodnie z radami na blogach ale bez skutku. No trudno, zostawiłem go w trybie 'flight mode' do rana (o zdiwo tylko w takim trybie sie nie restartował). Jedyny plus byl taki ze teraz system byl zrootowany. W aplikacjach mialem kilka nowych narzedzi jak: Superuser i ClockworkMod Recovery
Rano z pomocą kolegi przystapiliśmy do akcji ratunkowej opisanej tutaj.
1. Sciagnałem wszystkie 4 zipy i umiescilem na wewnetrznej karcie SD w telefonie
ROM: BUILD 14: MultiUpload
Google Apps: v7.1: MultiUpload
Face Unlock: v6: MultiUpload
Google Apps Fixer: Multiupload
2. Zrestartowalem telefon i uruchomilem w trybie recovery (POWER + volume UP + HOME)
3. Z menu wybralem kolejno (przed tymi operacjami dobrze zrobic backup, inaczej wszystkie dane z telefonu zostana usuniete):
wipe data/factory reset
wipe cache partition
(dla jasności: nawigujemy przyciskami głośności a wybieramy przyciskiem POWER)
install zip from sdcard
Nawigowalem do miejsca w telefonie gdzie zapisałem wczesniej zipy i wybrałem zip z buildem (...BUILD14..)
4. Zrestartowałem telefon.
Po restarcie pojawiło sie logo Cyanogen. Myślę sobie 'OK udalo sie, jest dobrze'. Przedwczesna to jednak byla radość bo telefon rebootował za każdym razem gdy pokazało się to logo i tak bez końca.
Dobra, czytam fora.. czytam.. gdzieś doczytałem, że jest jakis błąd z WIPE i że za pierwszym razem nie działa, że trzeba to zrobić dwa razy.
Druga próba:
1. Zrestartowalem telefon i uruchomilem w trybie recovery (POWER + volume UP + HOME)
3. Z menu wybralem kolejno:
wipe data/factory reset
wipe cache partition
Jeszcze raz, dla pewności:
wipe data/factory reset
wipe cache partition
4. Jeszcze raz instalacja kernela (Build14)
5. Restart
Tym razem poszło dalej, pokazał się kolorowy splash screen i ... yuppie!! odpalił się pulpit, serwisy i.. żadnego restartu !!
OK, działa!! Radość była wielka, potęgowana przez nowy wygląd Androida 4.0 i o wiele szybsze działanie w porównaniu z wersją 2.3.6 zainstalowaną fabrycznie.
Pozostało jeszcze doinstalować 3 pozostałe zipy ta samą metodą jaką instalowałem kernel, ale tym razem już bez WIPE.
Wszystko śmiga jak marzenie, kalendarz i lista kontaktów zsynchronizowała sie z Google, ulubiony EveryTrail równiez zainstalował pomyślnie z Android Market. Do tej pory wszystko wygląda OK :)
wtorek, 10 stycznia 2012
Chata Terego
5 - 8 stycznia 2012. Długi weekend, spędzony jakże aktywnie.
W czwartek 5-go wyruszyliśmy wcześnie rano z Łodzi do Starego Smokowca (Słowacja). Ekipą 8-osobową w 2 samochody, uzbrojeni w sprzęt wspinaczkowy ruszyliśmy w kierunku Chaty Terego - najwyżej położonego w Tatrach całorocznego schroniska. To w nim spędziliśmy kolejne dni. W piątek dołączyły do nas kolejne 4 osoby.
Droga na górę zajęła jakieś 3.5 h
http://www.everytrail.com/view_trip.php?trip_id=1412095&code=b501752ab4dc7e0645e05144026f768e
Zaczynał pruszyć śnieg ale na dobre rozpadało się gdy już dotarliśmy na górę, do tego stopnia, że gdy schodziliśmy na dół ostatniego dnia musieliśmy brodzić po kolana w śniegu (momentami po pas).
6-go (piątek) wybraliśmy się na Baranie Rogi przy bardzo słabej widocznoości (śnieżna zamieć) i silnym wietrze.
7-go (sobota) postanowiliśmy zdobyć Lodową Przełęcz. Niestety z powodu zagrożenia laawinowego odpuścliliśmy i tylko wdrapaliśmy sie na Mały Lodowy Sczyt.
Wędrówki próbowałem nagrać w aplikacji EveryTrail:
http://www.everytrail.com/view_trip.php?trip_id=1412097&code=60127585408d5e41867613f1deda1b31
http://www.everytrail.com/view_trip.php?trip_id=1412096&code=e367a5879b677a503d12237a8a78dc5c
Same trasy sie troche rozjechaly na tych mapkach, jakos GPS mi szwankowal, ale zdjecia sa :) enjoy!
To byla moja pierwsza taka przygoda wspinaczkowa, momentami bylo ciezko i strasznie, ale przetrwalem caly i nie zjadla mnie lawina dzieki Bogu :) Doswiadczenia niezapomniane. No i nauczylem sie paru nowych rzeczy, np paru wezłów i asekuracji.
Ubabrani po pas w śniegu, przy wietrze ścinajacym z nóg i mrozie, na którym palce u rąk kostniały przez rękawiczki, z czekanami i w rakach wdrapywalismy się na Baranie Rogi i Mały Lodowy Szczyt. A wieczorami w schronisku piwko, grzeniec, zupka cebulowa (mniam) i rozmowy o wcześniejszych dokonaniach w ciagu dnia :) bezcenne.
W czwartek 5-go wyruszyliśmy wcześnie rano z Łodzi do Starego Smokowca (Słowacja). Ekipą 8-osobową w 2 samochody, uzbrojeni w sprzęt wspinaczkowy ruszyliśmy w kierunku Chaty Terego - najwyżej położonego w Tatrach całorocznego schroniska. To w nim spędziliśmy kolejne dni. W piątek dołączyły do nas kolejne 4 osoby.
Droga na górę zajęła jakieś 3.5 h
http://www.everytrail.com/view_trip.php?trip_id=1412095&code=b501752ab4dc7e0645e05144026f768e
Zaczynał pruszyć śnieg ale na dobre rozpadało się gdy już dotarliśmy na górę, do tego stopnia, że gdy schodziliśmy na dół ostatniego dnia musieliśmy brodzić po kolana w śniegu (momentami po pas).
6-go (piątek) wybraliśmy się na Baranie Rogi przy bardzo słabej widocznoości (śnieżna zamieć) i silnym wietrze.
7-go (sobota) postanowiliśmy zdobyć Lodową Przełęcz. Niestety z powodu zagrożenia laawinowego odpuścliliśmy i tylko wdrapaliśmy sie na Mały Lodowy Sczyt.
Wędrówki próbowałem nagrać w aplikacji EveryTrail:
http://www.everytrail.com/view_trip.php?trip_id=1412097&code=60127585408d5e41867613f1deda1b31
http://www.everytrail.com/view_trip.php?trip_id=1412096&code=e367a5879b677a503d12237a8a78dc5c
Same trasy sie troche rozjechaly na tych mapkach, jakos GPS mi szwankowal, ale zdjecia sa :) enjoy!
To byla moja pierwsza taka przygoda wspinaczkowa, momentami bylo ciezko i strasznie, ale przetrwalem caly i nie zjadla mnie lawina dzieki Bogu :) Doswiadczenia niezapomniane. No i nauczylem sie paru nowych rzeczy, np paru wezłów i asekuracji.
Ubabrani po pas w śniegu, przy wietrze ścinajacym z nóg i mrozie, na którym palce u rąk kostniały przez rękawiczki, z czekanami i w rakach wdrapywalismy się na Baranie Rogi i Mały Lodowy Szczyt. A wieczorami w schronisku piwko, grzeniec, zupka cebulowa (mniam) i rozmowy o wcześniejszych dokonaniach w ciagu dnia :) bezcenne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)